Komentarze: 11
Jak trudno zapomnieć to, co najbardziej boli, w głowie natłok myśli, który nie pozwala jeść, spać, żyć. O ile łatwiej byłoby mi gdybyś nigdy nie wplątał się w ścieżki mojego życia. Tak trudno wyrzucić Cię z pamięci, wymazać, wynieść choćby na własnych rękach w bólu i trudzie, bylebyś tam już nigdy nie wrócił, byś przestał mnie dręczyć, byś odszedł na wieki. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas do chwili, gdy Cię poznałam. Przeszłabym wtedy koło Ciebie obojętnie, nie patrząc w twą stronę, poszłabym swoją drogą, nie interesując się twoją osobą.
Jak to możliwe? Pragnę zapomnieć o Tobie, pragnę Cię nienawidzić, niczym Kain swego brata, a jednak nadal Cię kocham. Ta miłość jest chora, nienormalna, inna od pozostałych. Tyle w niej błędów i potknięć. Nie chcę jej, weź ją sobie i odejdź i niechcię nie widzę.
Chcę wejść spowrotem na szlak mojej wcześniej obranej drogi, lecz twoja osoba stoi na jej rozwidleniu i niczym błędny znak kieruje mnie w przeciwną, złą stronę. To się źle skończy... Gdyby tak tylko śmiercią jak w "Romeo i Julii" czy "Tristanie i Izoldzie"... Ale ja wiem, że na końcu tej błędnej drogi nie stoi tylko śmierć ale ogień. Ogień tak bardzo złowrogi, palący skórę i niszczący wszystko co żywe znajdujące się pod nią i wiem, że nic nie pomoże, by go uniknąć...